4.9583333333333 1 1 1 1 1 1 1 1 1 1 Rating 4.96 (12 Votes)

Zamawiasz serwis przeczytaj ku przestrodze.

 

Witajcie

Tak jak obiecałem w poprzednim artykule dziś opowiem Wam kolejne historie związane z życiem serwisu. Dzisiejszy artykuł możemy zatytułować „Słowna zabawa”. Przytoczę Wam kilka śmiesznych sytuacji jak to klienci, czy też użytkownicy sprzętów biurowych, kserokopiarek, potrafią czasami „przekombinować” w kwestiach słownych.

 

Oczywiście zdarzają się również sytuacje, w których to serwis potrafi „przekombinować” niejednokrotnie w rozmowie z klientami, używając niezrozumiałych i dość skomplikowanych słów (mówię tu o fachowej terminologii), tłumacząc coś klientowi, ale przeważnie taki slang serwisowy jest upraszczany do maksimum. Chyba, że ktoś koniecznie chce pokazać swoją elokwencję w temacie i poprzez używanie fachowych terminów pokazać jaki jest mądry i oczytany w temacie. Zdarzają się przecież i tacy, jednak...nie w tym rzecz.

 

 

Sytuacje, które dziś Wam przedstawię są sytuacjami z życia, zdarzeniami, które miały miejsce podczas rozmów z klientami, negocjacji z nimi, itd. Będą dotyczyły kreatywności klientów w tym temacie, ich prób naśladowania tego super fachowego slangu serwisanta, pracującego w super profesjonalnym serwisie kserokopiarek. Zaznaczę, że Bilt Polska też jest mega, super profesjonalnym serwisem, jednak zależy nam na tym, aby klienci nas rozumieli (w końcu rozmowa to podstawowe narzędzie komunikacji międzyludzkiej), dlatego staramy się mówić językiem przystępnym dla wszystkich.

 

Znacie pewnie słowo TONER. Toner to nic innego jak proszek, który wsypuje się do kserokopiarki. Kiedyś do biura naszego serwisu zadzwonił klient (miałem akurat przyjemność odebrać ten telefon) z zapytaniem czy mamy TUNER. W pierwszym momencie nieco zdezorientowany zaśmiałem się pod nosem, bo przyszło mi na myśl jedno słowo TUNER...Tuner telewizyjny, tuner radiowy, ale o co może chodzić klientowi...? Z chwilowego zamyślenia wyrwało mnie kolejne pytanie klienta: „No tuner, macie tuner w sprzedaży?”. Po chwili oczywiście zrozumiałem, że chodzi o TONER. Nie o tuner a o toner. Delikatnie w tle poprawiając nazewnictwo tegoż nadzwyczajnego tunera klient otrzymał informację której oczekiwał.

 

Drugą taką ważną rzeczą bardziej w drukarkach niż kserokopiarkach jest słówko, które przyszło do Polski z języka angielskiego a mianowicie CARTRIDGE (czyt.kardridż). Cartridge to nic innego jak taki cały zespół bębna i tonera razem. Jest on używany przede wszystkim w drukarkach, gdzie wymienia się cały moduł. Słowo cartridge pisze się po angielsku, gdyż nie ma odpowiednika polskiego, jednakże wybaczcie dla celów obrazowych, abyście mogli łatwo odczytać o co mi chodzi użyję tutaj typowo polskiej pisowni. Klient gdzieś słysząc, czytając chciał zabłysnąć swoją wiedzą w tej materii, wpadł do naszego biura i z takim pośpiechem mówi: „Panowie potrzebuję katrajcz, katrajcz jest mi potrzebny do drukarki, czy kupię u was katrajcz...?” W pierwszym momencie jak to usłyszeliśmy na serwisie, na ustach każdego pojawił się leciutki uśmiech pod nosem. Pomyślałem, człowiek chciał być taki bardzo...amerykański, angielski, co w pewnym momencie było bardzo popularne w Polsce. Popularne stało się pokazywanie, że zna się język angielski, że jest się światowym człowiekiem, dlatego jeśli słowo pochodzi z angielskiego to i trzeba je też wymawiać po angielsku, więc – katrajcz. Katrajcz był tego dnia hitem w naszym serwisie. Oczywiście klient otrzymał katrajcz jaki potrzebował i w ten sposób jego potrzeby w tej kwestii zostały zaspokojone.

 

Kserokopiarki czy też drukarki w zależności od rodzaju mają różne tonery. Kolorowe mają cztery kolory tonerów tj. czarny, czerwony, niebieski i żółty, natomiast kserokopiarki i drukarki mono mają tylko toner czarny. To tak tytułem wstępu do kolejnej historii, która z kolei przytrafiła się mojej koleżance z pracy. Wyglądało to tak, że odebrała telefon od klientki, która koniecznie chciała kupić (i tutaj wywiązała się ostra wymiana zdań, wręcz prawie, że kłótnia) toner CZARNO – BIAŁY. Na co koleżanka odparła: ”Proszę pani nie ma tonera czarno – białego, jest toner czarny”.

  • „Nie proszę pani moja kserokopiarka pracuje na tonerze czarno – białym, proszę mi sprzedać toner czarno – biały”.

Koleżanka na wszelkie sposoby próbowała wyjaśnić tej pani, że nie ma tonera czarno – białego, jest biała kartka i czarny toner. Po czym pani po głębszym przemyśleniu stwierdziła:

„No dobrze, to niech będzie ten czarny toner, ALE jak nie będzie działał to będę mogła go oddać?”. No takie sytuacje też się trafiają i trzeba jak najbardziej być przygotowanym na różne ewentualności.

 

A teraz troszeczkę historii...

Pierwsze na świecie kopiarki nazywano powielaczami, czyli coś co z jednej kopii tworzy wiele. Działały na bazie denaturatu. Jak zdążyliśmy się przekonać, niektórym ludziom do dzisiaj pozostało przekonanie, że są to powielacze i zdarzają się klienci, którzy właśnie tak nazywają swoje kserokopiarki. Jeden z naszych klientów najprawdopodobniej próbował sobie odtworzyć w pamięci jak to się kiedyś mówiło i rzekł do mnie: „Proszę pana, bo mój POWIELNIK się zepsuł i trzeba go naprawić”. No ten powielnik do dzisiejszego dnia dźwięczy mi w uszach i czasami jak ktoś mówi, że zepsuła się kserokopiarka, to słyszę tego pana, który twardo był przekonany, że zepsuł mu się powielnik. Czasami więc lepiej jest iść z tzw. „Duchem czasu”, aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień, jednak z drugiej strony gdyby tak każdy szedł z postępem nie miałbym Wam co tutaj opisywać.

 

Jak już wcześniej wspomniałem rozmowa, porozumienie serwisu z klientem to bardzo ważna rzecz.

 

Kiedy klient dzwoni do serwisu w celu zgłoszenia zepsutej kserokopiarki istotne jest, aby wyciągnąć od niego jak najwięcej informacji o tym co się dzieje z urządzeniem. Klient więc się dwoi i troi, aby jak najdokładniej opisać awarię swojej maszyny. Jednym z takich fajnych opisów było zdanie: „Proszę pana ta kserokopiarka warczy i skomle”. No dobrze...możemy się zabawić również w weterynarza...Pojechałem i psa uspokoiłem, nie był aż taki groźny jak myślałem.

 

Kolejna historia dotyczy bębna światłoczułego, który obrazowo mówiąc jest sercem kserokopiarki. Jest to część eksploatacyjna, dlatego co jakiś czas konieczna jest jego wymiana. W związku z tym, że taka wymiana wiąże się z dość znacznym kosztem klient dostając informację o takiej potrzebie często musi czekać na ich akceptację od przełożonych. Kiedyś miałem właśnie taką sytuację, gdzie pan zadzwonił po kilku dniach od ekspertyzy technicznej i stwierdził: „Proszę pana mam zgodę na wymianę tego BĘBNIKA, niech pan przyjedzie wymienić ten bębnik”. No...bęben – bębnik też może być, dlaczego nie?

 

Na koniec jeszcze jedna historia dotyczącą wyceny naprawy kserokopiarki.

 

Dotyczyła ona wałków grzejnych, które są nagrzewane w kserokopiarce. Chcąc jak najlepiej wytłumaczyć klientowi istotę rzeczy przedstawiłem mu to w ten sposób, że są to wałki, które są w kserokopiarce mocno nagrzewane, że jest to cały zespół utrwalania, w którym trzeba wymienić pewne części. Ze względu na to, iż były to wyższe koszty umówiliśmy się na telefon z akceptacją naprawy. Na następny dzień klient zdzwonił do mnie mówiąc: „Proszę pana naprawiamy to ŻELAZKO w tej koparce”. No ok...żelazka też możemy naprawiać w końcu co to za różnica elektronik – elektryk wszystko ze sobą powiązane. Toteż naprawiłem i żelazko w kserokopiarce (nigdy bym nie podejrzewał, że potrafię takie rzeczy).

 

To na dzisiaj tyle. Abyście jeszcze raz mogli się uśmiechnąć (bo absolutnie nie chcemy się tutaj z nikogo nabijać, są to śmieszne sytuacje z życia serwisu firmy Bilt Polska) przypomnę skrótowo jak kreatywni bywają nasi klienci. Cytuję: ”tuner, katrajcz, toner czarno – biały, powielnik, warczy, skomle, bębnik i żelazko”.

Kończąc tym miłym akcentem pozdrawiam Was i życzę miłego dnia czy też popołudnia.

 

Nowa warstwa...

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież